Forum eportal / Strona: omnie.php
HA, ha.
W tym poście ( a będzie on ciekawy zapewne) opisujemy mój pierwszy raz czyli pierwszy strzał z broni CP jakie wrażenia na mnie pozostawił i co zmienił w moim życiu. (takiego tematu jeszcze nigdzie nie było) będziemy pierwsi w pierwszym razie.
proszę o obszerne opisy
kto pierwszy?
Ja . Wprawdzie nie wolno nam strzelać w publikę kulami, jeno upychać w lufie prócz miarki prochu same gazety i papierzyska jakieś (chyba, że jakiś baran zapomni wyciągnąć stempel do przybijania i zostawi go w środku - raz coś takiego się zdarzyło), ale mam nadzieję, że się liczy . O, z tym czerwonym cudem straciłam swoją CP-niewinność:
http://www.mFoto.pl/uploads/1900/06lo02_f7a50.jpg
http://www.mFoto.pl/uploads/1900/07ch01_2d93b.jpg
http://www.mFoto.pl/uploads/1900/_fc452.jpg
Gdy wręczono mi lontownicę i oświadczono, że będę odpalać działo (a bodajże w kierunku podłych Szwedów) nieco się przestraszyłam - ale okazało się, że zabawa przednia i radocha nieziemska . Wrażenia? Zaatakowały mi większość zmysłów - huk jak diabli, specyficzny, hm, "aromat" prochu, a wizualnie - błysk i kłęby dymu. Szwedzi mieli gorzej, tym niemniej - ledwo było ich widać przez ścianę dymu idącego z ich muszkietów .
Pierwszy raz z CP? Hmmm... jak to było? Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuum(...)!
(kur..., jaki długi ten cykl strzału ) chrup, chrup... co mi tak chrzęści między zębami? i jakieś czarne mam na gębie... o, ale dziuuuuuuura w tarczy! Widać nawet bez lupki!
Chyba jakoś tak to było...
Dopadło mnie nagle porównanie - strzelić z czarnego prochu to jak zrobić kobietę z dziewczynki. Wpierw się pieści, coby przygotować. Celuje. Trach! I dziura... w tarczy
Vilge twoje porównanie to jak strzał w 10
Z moim opisem muszę się dobrze zastanowić co by mnie niektóre służby nie wzieły na celownik
Żmija , zaiste to było wspaniałe przeżycie z CP.
I ten kaliber...
Jest co wspominać, tylko pozazdrościć wspomnień.
Szacunek za odwagę pierwszej wypowiedzi.
Vilge
Twoje porównanie przywołuje wspomnienia (a takich wspomnień nikt nie zapomina )
A u mnie było tak;
Luty 2007 roku.
Coś nagle się zmieniło w moich zainteresowaniach ( jakaś taka siła magiczna)
Coś dojrzewa ale co?
Przeglądając przepastne działy Iwebu nigdy nie otwarłem działu Czarnoprochowce, nigdy przed końcem lutego.
koniec lutego dosłownie z nudów,, kilk'' na dział Czarnoprochowce.
Czytanie takie jak z musu.
A jednak coś się we mnie ,,posiało''
W kilka dni przeczytałem większość działów CP.
koniec lutego 2007
Nawiązuję kontakt z kolegą Andrzejem z Grudziądza (kulan)
po licznych rozmowach jestem już ukierunkowany.
Wiem czego chcę i co powinienem kupić.
początek marca 2007
aukcja All.. i jedzie do mnie Hawken staruszek z 1979 roku z Hanoweru.
Dojechał po 14 dniach .. uff jakie długie to były dni.
ten sam czas
rozbudzam te same zamiłowania w Radku K.
u niego lepiej z kasą więc kupuje natychmiast Mountajna od Tomka44.
przesyłki przychodzą niemal o identycznej porze.
Mamy własne CP.
kilka dni potem..
dysponując już akcesoriami takimi jak ,,pędnik'' kule i kapiszony zapada decyzja jedziemy na strzelnicę.
następnego dnia
decyzja do Chełma
pomijam szczegóły jak dostaliśmy się na strzelnicę...
przed wyjazdem nie mając tarcz zabraliśmy jako cel............ kalendarz ze ściany na 2007 rok z hmmm, paniami bez okrycia.
7 lub 8 marca strzelnica w Chełmie
z drżeniem rąk ładujemy Mountajna ładunkiem 1 gram potem flejtuch i kula, kapiszon i strzał do celu ustawionego na odl ok.30m. do ......Bogu ducha winnej istoty z wielkim zadkiem pozującym na kalendarzu.
adrenalina nie powtarzalna.
podchodzimy do celu i.............nic. pani ocalała (i zadek też)
kilka chwil po strzale Radka.
Ładuję Hawkena.
Podnoszę do strzału celuję i.......... jakby czas zatrzymał się w miejscu, taki jakiś nagły spokój wewnętrzny w uszach ,,lekko szumi'' (nic wcześniej nie piłem) powoli ściągam spust nagle pada strzał.i emocje opadają.
podchodzimy do ,,tarczy'' z odległości kilku kroków nie widać żadnych zniszczeń.
nagle stajemy--jak wryci. jest dziura w tarczy, ale w jakim miejscu?
hmm.. pani pozująca zaliczyła przestrzelinę w samą swoją .. dziurkę i to centralnie w to coś. 10,9 lepiej być nie może.
Radrek po dłuższym namyśle mówi;
- wiesz zbynek, to ci dobrze wróży.
Radek Twoje słowa sprawdzają się tak jak powiedziałeś.
Podobne emocje zaznałem jaszcze na zawodach CP w Chełmie w sierpniu 2007 roku.
Ten pisk w uszach i wrażenie jakby czas stanął w miejscu przyniosły pewien automatyzm powtarzalności skupienia w tarczy.
Każde podniesienie broni CP do ramienia i ta chwila skupienia przed oddaniem strzału jest inna od poprzedniej i taka nie powtarzalna dla której to
warto żyć
opiszcie proszę i Wasze wspomnienia z pierwszym razem.
ze strzeleckim pozdrowieniem zbyszek.